16.07.2025
Wraz z masową rekrutacją kierowców w krajach pozaeuropejskich, w branży pojawiło się nowe zjawisko. Są to parkingowe protesty osób skarżących się na obcinanie lub niewypłacanie należnych wynagrodzeń, często polegające na zajmowaniu sprzętu. Jak natomiast pokazał wczoraj wyrok opublikowany przez Sąd w Środkowych Niderlandach (nider. Rechtbank Midden-Nederland), może to też prowadzić do zaskakujących wyroków.
Na początku bieżącego roku wspomniane protesty odnotowywano między innymi we Francji oraz Holandii. Mówiło się przy tym o kierowcach z Azji Środkowej oraz Afryki Południowej, którzy domagali się wypłaty należnych, rzekomo okrojonych wynagrodzeń. Standardowo dla takich sytuacji, kierowcy zajęli ciężarówki i obwiesili je hasłami protestacyjnymi, podczas gdy przedstawiciele firm transportowych próbowali odzyskać pojazdy. By więc uniknąć eskalacji, do jakiej doszło podczas słynnego protestu w niemieckim Grafenhausen, holenderska policja postanowiła interweniować i sama skonfiskowała dwa pojazdy.
Wśród skonfiskowanych pojazdów znalazł się ciągnik siodłowy marki MAN należący do węgierskiej spółki transportowej, powiązanej z niemiecko-litewskim gigantem. Pojazd ten zabrano z parkingu, by uspokoić sytuację, a następnie zainteresowane podmioty mogły zgłosić się o jego zwrot. I tutaj też dochodzimy do szczególnie ciekawej sytuacji, jako że chętnych do zwrotu okazało się aż trzech. Wśród nich był węgierski przewoźnik, jako użytkownik ciężarówki, finansowa spółka marki MAN, jako leasingodawca, a także sam kierowca ciężarówki wraz ze swoim adwokatem (protestujący kierowcy zwykle otrzymują prawników od lokalnych związków zawodowych). Kierowca domagał się pojazdu powołując się na tak zwane „prawo zastawu” (nider. retentierecht), twierdząc, że przewoźnik jest mu winny zaległe wynagrodzenia, w związku z czym ciężarówka powinna posłużyć jako ich prawne zabezpieczenie.
Sprawa zwrotu ciężarówki miała zostać rozstrzygnięta właśnie przez Sąd w Środkowych Niderlandach. Ten potwierdził, że w omawianej sytuacji faktycznie można by zastosować prawo zastawu. Stwierdził jednak, że na obecnym etapie nie da się określić, jaki będzie finał całego sporu, a w związku z tym nie da się też określić, komu przysługuje ciężarówka. Dlatego sędzia powołał się na odgórnie wyznaczoną zasadę, znajdującą się w artykule 116 holenderskiego Kodeksu postępowania karnego. Nakazuje ona, by w takich spornych sytuacjach przedmiot konfiskaty zawsze zwracać temu podmiotowi, przy którym dokonano konfiskaty. W tym przypadku takim podmiotem okazał się kierowca ciężarówki, a więc to właśnie jemu ma teraz zostać zwrócony pojazd. Inne podmioty mają teraz dwa tygodnie, by złożyć swoje odwołanie i udać się do holenderskiego Sądu Najwyższego.
Na koniec należy się małe wyjaśnienie, w nawiązaniu do wstępu. Dlaczego pojawienie się pozaeuropejskich kierowców wywołało falę tego typu protestów? Odnosi się to do faktu, że kierowcy z innych kontynentów są powiązani ze swoimi pracodawcami przez wizy, a ponadto ponoszą olbrzymie koszty dostania się do Europy i uzyskania tutejszych uprawnień. Często są to kwoty w wysokości kilku lub kilkunastu tysięcy euro. Wszystko to razem sprawia, że próba zmiany pracodawcy może oznaczać dla nich problemy wizowe, wraz z koniecznością powrotu do kraju pochodzenia, a jednocześnie kolejne, bardzo wysokie wydatki. Dlatego znacznie chętniej niż koledzy z krajów unijnych decydują się oni na dochodzenie swoich racji bez zwalniania się z danej firmy, właśnie na zasadzie protestu.
źródło: www.40ton.net