18.08.2025
Od 1 stycznia 2026 roku Norwegia zacznie wymagać licencji na lekki transport także w przypadku przewozów krajowych. Z polskiego punktu widzenia może się to wydawać niezwykle ciekawym pomysłem, przede wszystkim przez kwestie wagowe.
Norweski obowiązek obejmie wszystkie samochody o DMC między 2,5 a 3,5 tony, które wykorzystywane będą do zarobkowego, krajowego przewozu rzeczy. Podobnie jak w przypadku przewozów międzynarodowych, a także transportu ciężkiego, konieczne będzie przy tym zdanie egzaminu, a następnie uzyskanie wypisu dla każdego posiadanego pojazdu.
Z wymogu zwolnione zostaną pojazdy wykorzystywane do krajowych przewozów w ramach potrzeb własnych, używane na przykład przez różnego rodzaju rzemieślników lub przez firmy handlowe. Oczywiście zwolnienie obejmie też użytek do celów całkowicie prywatnych, niezwiązanych z jakąkolwiek działalnością gospodarczą.
Norweskie władze tłumaczą, że nowe zasady mają ograniczyć skalę nadużyć w lekkim, krajowym transporcie. Wraz z omawianą zmianą samochody o DMC do 3,5 tony zaczną bowiem podlegać podobnym wymogom, procedurom oraz karom jak pojazdy z ciężkiej klasy wagowej lub „busy” używane na trasach międzynarodowych. Tutaj od razu pojawia się też odpowiedź na pytanie, dlaczego norweski pomysł może być tak ciekawy z polskiego punktu widzenia.
Jak wiadomo, szczególnym problemem pozostaje w Polsce przeładowywanie lekkich pojazdów. Tymczasem kary za to przewinienie dzieli się obecnie na dwie różne kategorie. W lekkim transporcie międzynarodowym, podlegającym pod licencje od maja 2022 roku, trzeba liczyć się z karą administracyjną, nakładana na firmę, podlegającą pod określone widełki i mogącą prowadzić do utraty „dobrej reputacji”. Za to w lekkim transporcie krajowym, gdzie Polska licencji nie stosuje, możliwy jest tylko zwykło mandat dla kierowcy.
źródło: www.40ton.net