05.11.2024
Ursus, niegdyś potęga i symbol polskiego rolnictwa, dzisiaj upadły producent, był wystawiony na sprzedaż od 2021 roku. Po trzech próbach sprzedaży, w końcu znalazł się kupiec. To jednak nie wszystko, bo strona internetowa obecnie… nie działa. Co dalej?
Zakłady były wystawione na sprzedaż trzy razy: za 125 milionów złotych, potem po obniżce za 99 milionów złotych i ostatecznie za 74 miliony złotych. Dopiero na ostatnią cenę znalazł się kupiec: spółka M.I. Crow, która formalnie ma przejąć Ursusa na początku 2025 roku.
Serwis money.pl donosi, że stojący “za sterami” spółki 41-letni Oleg Krot, to niemalże celebryta ukraińskiego świata biznesu. Mężczyzna majątek zebrał na e-sporcie, jako organizator turniejów. To jednak nie wszystko: założył także firmę WePlay Holding z siedzibami nie tylko w Kijowie, ale też w Los Angeles. To właśnie wtedy stało się o nim głośno na Ukrainie: firma związała się z rosyjskim 1 xBet. Obywatele wówczas wystąpili z petycją o cofnięcie holdingowi zezwoleń, a także wystawienie sankcji wobec biznesmana.
Ostatecznie jednak Krot, będący na stanowisku prezesa, ma raptem 19-procentowe udziały w firmie M.I. Crow. W zarządzie spółki są Polacy: Bożena Głowacka (pozostałe 81% udziałów) i Dariusz Kacprzak, a siedziba znajduje się w Warszawie. Firma obiecuje, że planuje “ożywienie” marki i powrót nie tylko w Polsce, ale także wejście na rynki zagraniczne, w tym także amerykańskie oraz — po wojnie — właśnie ukraiński.
Historia przyszłego właściciela Ursusa to jednak nic, w porównaniu do sedna sprawy, czyli powstałej afery w związku z obrazkiem znajdującym się na stronie firmy. W wyniku – prawdopodobnie – ataku hakerskiego, na witrynie ursus.com znajdziemy… tylko i wyłącznie przekierowanie do zdjęcia martwego niedźwiedzia ze strony National Park Service (Służba Parków Narodowych) z USA
Przejęcie Ursusa i reakcja Polaków pokazuje, że to wydarzenie uderzyło w naszą dumę narodową. Niegdyś potężna i znana na całym świecie fabryka świetnych ciągników. Dziś marka sprzedana za grosze spółce założonej 3 miesiące przed przejęciem, ewidentnie pod tę transakcję, której prezesem jest Ukrainiec, za którym ciągną się różne nieciekawe sprawy z korupcją, niejasnym finansowaniem i szemranymi kontaktami w tle. W dodatku jest to miłośnik banderowskiej ideologii. Dziś
@MeklerRafal udostępnił link do oficjalnej strony Ursusa pod ukraińskim zarządem, wskazując, że przekierowuje on do obrazka z martwym niedźwiedziem (ursus to po łacinie niedźwiedź). Jak mamy to rozumieć? – pisze na X Tucholski z Ruchu Narodowego.
Według wielu internautów zdjęcie bezpośrednio nawiązuje do Ursusa. Słowo bowiem po łacinie oznacza “niedźwiedź”, a sama firma w logo ma wizerunek tego zwierzęcia. To też jest głównym powodem kontrowersji.
Spółka, jak na razie, ogłosiła wyłącznie chęć do powrotu marki na rynek. Wiemy, że będzie skupiała się na produktach rolniczych i wiemy, że jest dalszy plan rozwoju, chociaż w żadnym oświadczeniu nie przekazano jeszcze szczegółów.
– Wspólnie możemy nie tylko ożywić fabrykę, ale także wynieść ją na nowy poziom rozwoju, zachowując jej unikalną tożsamość i historyczne znaczenie. Dostrzegamy ogromny potencjał w tym przedsiębiorstwie i zrobimy wszystko, aby jego ożywienie stało się symbolem nowego rozdziału w rozwoju polskiego przemysłu – pisano w oświadczeniu M.I. Crow
Na ten moment trudno mówić o “zabiciu” firmy, bo nowy właściciel zainwestował w nią niemałą kwotę. M. I. Crow z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, jak trudne będzie wyznaczone zadanie, ale jeśli wierzyć oświadczeniu firmy, na pewno zostaną podjęte próby powrotnego zaistnienia na rynku.
źródło: www