29.09.2025
Do resortu infrastruktury wpłynęła petycja o zmianę przepisów transportowych i dopuszczenie dla wszystkich zestawów ciężarowych masy całkowitej do 44 ton. Transportowcy naciskają też, aby urzędnicy poluzowali przepisy dotyczące długości zestawów pojazdów - wzorem kilku państw Unii Europejskiej po polskich drogach mogłyby jeździć dłuższe zestawy, albo z większą dopuszczalną masą całkowitą, za to z większą liczbą osi. To niektóre z wielu legislacyjnych pomysłów na poprawę kondycji polskiej branży TSL, zajmującej się transportem, spedycją i logistyką.
Wysoka konkurencyjność i niskie marże, ale i rosnące stale koszty oraz wiele regulacji prawnych (w tym unijnych), to główne bolączki branży transportowej wskazywane w raporcie „Finansowy Indeks Branży TSL 2025” opracowanym przez spółkę akcyjną Transcash.eu. Koszty wynagrodzeń, opłaty drogowe oraz koszty paliwa to trzy z pięciu najczęstszych bolączek wymienianych przez przewoźników. Jednym ze sposobów, który choć trochę pomoże branży, ma być zmiana przepisów wykonawczych do Prawa o ruchu drogowym i wpuszczenie na polskie drogi – także te, które nie są główne - zestawów pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 44 ton.
Surowe kary za przeładowanie ciężarówki
-W Polsce dopuszczalna masa całkowita pojazdu ciężarowego jest zależna m.in. od liczby osi. Warto zwrócić uwagę na ten parametr, negocjując zlecenia transportowe – sugeruje portal trans.eu, zajmujący się pośrednictwem w zleceniach. Obecnie, zgodnie z rozporządzeniem z 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (tekst jedn. Dz. U. z 2024 r. poz. 502), Dopuszczalna masa całkowita (DMC) zespołu pojazdów składającego się z ciągnika siodłowego z dwiema lub trzema osiami i naczepy zawierającej trzy osie wynosi 40 ton (w przypadku opcji 2 + 2 osie już jednak tylko 36 ton). Nieco większe DMC, wynoszące 44 tony, dopuszczalne jest tylko dla pojazdów ciężarowych używanych w transporcie intermodalnym. W tym jednak przypadku ciągnik siodłowy oraz naczepa muszą posiadać zawsze po trzy osie. Portal trans.eu przypomina również, że są to wielkości maksymalne, a w Polsce DMC jest zależny m.in. od liczby osi. I tak np. jednoosiowa przyczepa – w zależności od lokalizacji osi - ma DMC 10-11 ton, dwuosiowa ciężarówka lub przyczepa – 18 ton, trzyosiowy pojazd ciężarowy – 25 ton, a betoniarki bądź wywrotki wyposażone w cztery osie – 34 tony. -Dowód rejestracyjny każdej ciężarówki zawiera informacje dotyczące dopuszczalnej masy całkowitej, a także zestawu pojazdów składających się np. z ciągnika siodłowego i naczepy (pozycje F.1, F.2 i F.3). Podejmując ładunek np. z giełdy transportowej, warto mieć na jednak uwadze nie tylko dopuszczalną masę całkowitą, lecz również dopuszczalny nacisk na osie pojazdu. I dlatego, jeśli tylko gabaryty przesyłki na to pozwalają, należy umieścić ją w odpowiednim miejscu przestrzeni ładunkowej. Dzięki temu żadna z osi pojazdu ciężarowego nie zostanie przeciążona – radzi portal. Za przekroczenie DMC grożą surowe kary pieniężne.
Czterdzieści cztery tony dla wszystkich
Petycję do premiera napisał właśnie Maciej Remuszko, prezes Tartak Napiwoda Sp. z o.o. Chodzi o to, aby umożliwić branży transportowej jazdę zestawami pojazdów do 44 ton dopuszczalnej masy całkowitej. W zamian za to, aby nie było zagrożenia uszkodzeniem bądź nawet zniszczenie dróg, zestawy takie musiałyby mieć więcej osi. - Cięższe ciężarówki wcale nie niszczą bardziej dróg, jeżeli mają więcej osi. Zresztą już teraz codziennie jeździ po polskich drogach kilka tysięcy ciężarówek o DMC 44 ton i dodatkowej osi – podkreśla Remuszko w swoim piśmie do premiera, przywołując właśnie wyjątek zrobiony dla przewozów intermodalnych. -Już obecnie po polskich drogach jeździ codziennie ponad trzy tysiące zestawów pojazdów o zwiększonej ilości osi i DMC 44 tony, w związku z tym ma pewność, że to rozwiązanie się sprawdziło, jest bezpieczne i możliwe. Takie zestawy jeżdżą na przykład w transporcie intermodalnym, dowożąc i odwożąc kontenery w promieniu 150 kilometrów od 40 istniejących terminali intermodalnych zlokalizowanych na terenie całej Polski – przekonuje, przytaczając dane Głównego Urzędu Statystycznego - w 2024 r. transportem samochodowym intermodalnym przewieziono w Polsce ponad 28,5 miliona ton towarów.
Umożliwienie stosowania tych zasad wszystkim, ma być jednym ze sposobów, aby poprawić kondycję branży TSL - oznacza mniejsze zużycie paliwa na tonę ładunku, a co za tym idzie - mniejsze średnie koszty transportu. Kolejny plus, to mniejsza emisja dwutlenku węgla, a już koronnym argumentem mają być niższe koszty wynagrodzeń kierowców, których – jak wyliczyła Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU) brakuje w całej Europie ponad 426 tysięcy. Prezes Remuszko podaje przykład z branży drzewnej. Obecnie nie widzi on potrzeby zwiększenia wymiarów zestawów pojazdów, gdyż wiele ciężarówek nie wykorzystuje przestrzeni ładunkowej. Ogranicza ich DMC, a nie przestrzeń ładunkowa. Ale już dodanie dodatkowej osi pojazdu zmniejszyłoby dopuszczalny nacisk na każdą z nich i ułatwiło np. transport drzewa. Premier zareagował szybko, ale tylko dlatego, że sam uznał się za niewłaściwego adresata tych postulatów i kazał odpowiedzieć na pismo Ministerstwu Infrastruktury. Jak sprawdziliśmy, obecnie nie toczą się żadne prace legislacyjne dotyczące przepisów o DMC.
Kolejny pomysł - dłuższe zestawy pojazdów
Branża TSL już od dłuższego czasu apeluje o liberalizację przepisów, w tym dopuszczenie – jak np. w Szwecji, Finlandii, Niemczech i Czechach - dłuższych i cięższych zestawów. W Skandynawii mogą jeździć zestawy dwunaczepowe o długości do 34 metrów i masie całkowitej do nawet 74 ton (oczywiście z większą niż w Polsce łączną liczbą osi). -Jeden taki zestaw eliminuje potrzebę posiadania dwóch ciągników siodłowych i dwóch kierowców, co powoduje, że polskie wcześniejsze przewagi kosztowe, dzięki m.in. tańszym zasobom, ulegają pełnej biznesowej niwelacji – podkreśla Izba. Polska Izba Spedycji i Logistyki nie jest aż tak radyklana – chciałaby dopuszczenia zestawów European Modular System (EMS) od długości do 25,25 metra. Podaje przykład, jak mogłoby to zmniejszyć ruch na drogach. -Trzy konwencjonalne zestawy typu ciągnik z naczepą, poruszające się w odstępach 40-metrowych, zajmują łącznie 129,5 m pasa drogi. Dwa zestawy EMS 25,25 m przewożące ten sam wolumen zajmują 90,5 metra – zaznacza Izba. Ich DMC mogłoby oscylować w granicach 44-48 ton. Kluczową kwestię pełni tu dobór dróg. Na początek proponuje się autostrady – A1, A2, A4 i A6 oraz wybrane drogi kategorii S – S3, S6, S7 czy S8. Warunkiem muszą być co najmniej dwa pasy do jazdy w danym kierunku, plus pas awaryjny (możliwe odstępstwo na A4 na odcinku Wrocław-Legnica). Zjazdy z tych głównych tras możliwe byłyby jedynie na odcinku do 10-15 km, z możliwymi dodatkowymi ograniczeniami, jak przykładowo zakaz wyprzedzania, zakaz parkowania na drodze. Dopiero po pozytywnych wynikach takiej liberalizacji można byłoby pójść dalej, ale trzeba wykonać ten pierwszy krok. Zmiany utrudnia oczekiwanieOczywiście, samo poluzowanie przepisów nie wystarczy. Anna Majowicz, prezes Polskiego Instytutu Transportu Drogowego zaznacza w raporcie Transcash.eu, że przy podnoszeniu produktywności trzeba wykorzystać cyfryzację w planowaniu tras, lepsze zarządzanie flotą oraz szersze zastosowanie rozwiązań automatyzujących procesy administracyjne.
Co ciekawe, zmiana DMC nie pojawiła się wśród pomysłów deregulacyjnych zespołu SprawdzaMY Rafała Brzoski. Tam uznanie znalazł jedynie pomysł, aby firmy pracujące nad zautomatyzowanymi systemami jazdy mogły testować swoje technologie na polskich drogach – odpowiedni projekt nowelizacji przepisów jest już w Sejmie. Inna zmiana deregulacyjna, to ułatwienia dla przewoźników towarów niebezpiecznych (ADR).
Jedna kara za jedno przewinienie
Branża zwraca też uwagę na podwójne karanie za ten sam czyn, np. przeładowanie pojazdu. Przykład z praktyki - podczas kontroli drogowej poddano ważeniu pojazd o DMC 16 ton. Ważenie wykazało 17,2 tony. Ładunek? Przesyłki kurierskie – czyli ładunek podzielny. Naciski osi: przekroczenie o 100 kg. Efektem były dwa zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego: kara 2000 zł – za przekroczenie DMC (na podstawie ustawy o transporcie drogowym) oraz kara 6000 zł – za brak zezwolenia kategorii V (na podstawie art. 140ab Prawa o ruchu drogowym). Nie chodzi o unikanie kary, ale jej właściwe zastosowanie odpowiednio do wielkości przewinienia. To albo luka prawna, albo nadużycie i nie powinno dochodzić do takich sytuacji, a ewentualna kara powinna być tylko jedna.
źródło: www.prawo.pl