Chiński ciągnik, polska naczepa, ukraińskie rejestracje i potężne przeładowanie

10.06.2025

Chiński ciągnik, niemiecka licencja, polska naczepa, ukraińskie rejestracje, a do tego potężne przeładowanie – tymi słowami można opisać zestaw, który został ostatnio zatrzymany przez Ukrtransbezpekę, czyli ukraiński odpowiednik naszego ITD.

W roli głównej występuje tutaj Sitrak C7H, chińska ciężarówka na oficjalnej licencji MAN-a. Pojazd ten zyskał ostatnio rozgłos za sprawą wielkiej kariery na osankcjonowanym rosyjskim rynku, gdzie od trzech lat pozostaje najczęściej kupowaną nową ciężarówką. Jak jednak widać, pewna ilość modelu C7H trafiła także na ukraińskie drogi, gdyż i tam Sitrak ma swojego autoryzowanego importera. Z tą tylko różnicą, że Rosjanie kupują Sitraki do ruchu typowo dalekobieżnego, w „poliftowych” wersjach z 12,4-litrowym silnikiem Euro 5 (licencyjnym MAN-em D26), wypełniając tym samym lukę po pojazdach europejskich. Za to na Ukrainie szczególnie promuje się uproszczoną wersję o przydomku „Heavy Duty”, wyposażoną między innymi w budowlany zderzak MAN-a TGA, manualną skrzynię ZF o 16 przełożeniach, a także mniejszy, 10,5-litrowy silnik Euro 5, rozwijający moc 440 KM (licencyjny MAN D20). To sprzęt przeznaczony na przykład na lokalne trasy z wywrotką, jako tania i prosta alternatywą dla produktów europejskich. I właśnie w takiej roli występowały ciągniki, które ukraińska inspekcja zatrzymała w ubiegłym tygodniu.

Na obwodnicy Kijowa wyłapano wówczas trzy przeładowane, pięcioosiowe zestawy z wywrotkami. Z tego tylko jeden, ciągnięty przez Renault Premium i ważący 47,48 tony, mógł wydawać się znajomym widokiem. Za to dwa kolejne zestawy reprezentowały chińską egzotykę, w postaci omówionych Sitraków C7H 440. Pojazdy te ważyły dokładnie 47,84 oraz 52,12 tony, co oznaczało nie tylko bardzo wysokie masy całkowite, ale też brak możliwości legalnego rozłożenia nacisków osi. Poza tym drugi z chiński ciągników zwracał uwagę podpięciem do polskiej naczepy, tylnozsypowej wywrotki marki Wielton.

Towarzyszące komunikatowi kwoty pokazują, że pod względem nadzoru nad branżą transportową Ukraina oraz Polska są jeszcze w dwóch różnych światach. W przypadku „Premiumki” oraz lżejszego z „Chińczyków” naliczono kary administracyjne w wysokości 17 tys. hrywien, a więc zaledwie 1,5 tys. złotych. Za to w przypadku zestawu przeładowanego o ponad 12 ton naliczono 51 tys. hrywien, czyli około 4,6 tys. złotych.

źródło: www.40ton.net