11.09.2025
Parlament Europejski zgodził się na przedłużenie ulg drogowych dla elektrycznych ciężarówek. Zgodnie z przegłosowanymi zasadami, zwolnienie z opłat będzie mogło obowiązywać do połowy 2031 roku, o ile poszczególne kraje będą tym zainteresowane.
Dotychczas Unia Europejska wyrażała zgodę, by ciężarówki z napędem elektrycznym lub elektryczno-wodorowym pozostawały zwolnione z opłat drogowych do końca 2025 roku. Takie też zwolnienie obowiązuje na przykład w Niemczech. Branżowe stowarzyszenia zaczęły jednak apelować, by przedłużyć ten wyjątek, w związku z bardzo wysokimi cenami pojazdów elektrycznych, a jednocześnie utrzymywaniem się ich sprzedaży na bardzo niskim poziomie. Stąd też propozycja przedłużenia ulgi do 30 czerwca 2031 roku.
Projekt tego przedłużenia trafił właśnie pod głosowanie w Parlamencie Europejskim, uzyskując przy tym akceptację. Jeśli więc swoją zgodę wyrazi także Rada Unii Europejskiej, co powinno wydarzyć się już w najbliższych dniach, zwolnienie elektryków z opłat na kolejne pięć i pół roku może stać się faktem. Brukselscy urzędnicy chcieliby wyrobić się z dopięciem tego tematu do 31 grudnia bieżącego roku, by zachować ciągłość zwolnienia w tych krajach, które już je wprowadziły.
Co ważne, unijna zgoda na zwolnienie z opłat będzie mogła znaleźć zastosowanie we wszystkich krajach członkowskich, ale nie będzie to obowiązkowe. Nadal będą więc mogły istnieć kraje, które nie zdecydują się na ulgę i nadal będą pobierały od elektryków normalne opłaty. W chwili obecnej do grona takich państw należy między innymi Polska.
Czy natomiast zwolnienie z opłat może znacząco wpłynąć na rachunek ekonomiczny? Średnia cena elektrycznego ciągnika siodłowego to dzisiaj około 300-350 tys. euro. Tym samym można powiedzieć, że jest to pojazd o około 200-250 tys. euro droższy od spalinowych odpowiedników. By natomiast zniwelować tę różnicę zwolnieniem z opłat drogowych, na przykład w Niemczech – gdzie za 1 kilometr dieslem płaci się 0,35 euro – trzeba by przejechać około 600-700 tys. kilometrów. Przy standardowej eksploatacji z jednym kierowcą oznaczałoby to około 5-6 lat, a więc akurat można by się wyrobić do 30 czerwca 2031 roku. Gdyby natomiast zaplanować jakąś bardziej intensywną prace, na przykład ze zmieniającymi się kierowcami lub z podwójną obsadą na bardzo efektywnej linii, różnicę w cenie można by odzyskać już w 2-3 lata. Zapewne znaleźliby się na to chętnie, podobnie jak znajdowali się w przypadku ciężarówek na LNG.
źródło: www.40ton.net