ITD: Litewsko-kazachski zestaw z chińskim ładunkiem na trasie z Rumunii do Polski

07.11.2025

Unia Europejska, Rosja i Białoruś już od trzech lat objęte są wzajemnymi zakazami ruchu samochodów ciężarowych, polsko-białoruska granica objęta jest bardzo restrykcyjnymi ograniczeniami, litewsko-białoruska granica jest obecnie całkowicie zamknięta, a kazachsko-rosyjska granica już od tygodni stoi w olbrzymich zatorach. Wszystko to razem sprawia, że transport drogowy między Europą a Chinami – jeszcze kilka lat temu bardzo szumnie zapowiadany i mający rozwijać się na potęgę – utknął w prawdziwym labiryncie przeszkód. Dlatego też coraz częściej można usłyszeć o alternatywnym szlaku południowym, łączącym Europę i Chiny przez Morze Kaspijskie, Kaukaz oraz kraje basenu Morza Czarnego, takie jak na przykład Rumunia.

Właśnie ten południowy szlak przypomniał o sobie w najnowszym komunikacie WITD Opole. Można tam przeczytać o litewskim ciągniku z kazachską naczepą, który odebrał w Rumunii naczepę z ładunkiem pochodzącym z Chin i miał dostarczyć ją do Polski. Ładunkiem tym były chińskie akumulatory litowo-jonowe o pojemności 100 lub 300 Ah, a więc produkty wykorzystywane na przykład w wózkach widłowych lub w przydomowych magazynach prądu.

Ta międzykontynentalna operacja została skontrolowana na autostradzie A4, przy węźle Dąbrówka, w miniony poniedziałek, 3 listopada. Na jaw wyszła wówczas bardzo długa lista nieprawidłowości, dotycząca przede wszystkim samego ładunku. Akumulatory litowo-jonowe są bowiem uznawane za ładunek niebezpieczny, a mimo to zatrzymany zestaw nie spełniał zasad ADR. Jeden z dwóch kierowców nie miał świadectwa ADR, brakowało odpowiednich gaśnic, zestaw nie był też oznaczony tablicami, a wyposażenie awaryjne było niekompletne. Jakby tego było mało, ważące ponad 20 ton baterie nie były odpowiednio umocowane, mając na sobie tylko luźno nałożone pasy. Dodatkowo naczepa przewożąca ten ładunek była częściowo niesprawna, gdyż odłączono w niej lewy siłownik hamulca na przedniej osi, zapewne w wyniku awarii.

Dodatkowe nieprawidłowości stwierdzono w kwestii delegowania kierowców. Nikt z podwójnej załogi nie został zgłoszony do unijnego systemu IMI, pod który podlegają takie przerzutowe trasy. Dlatego o sprawie powiadomiono Państwową Inspekcję Pracy, która będzie miała zweryfikować warunki zatrudnienia u litewskiego przewoźnika, sprawdzając ich zgodność z polskimi wymogami.

Wszystko to razem sprawiło, że ta litewsko-kazachsko-chińsko-rumuńsko-polska operacja transportowa musiała zostać przerwana. Ciężarówka została odholowana na parking strzeżony i pozostanie do czasu naprawienia hamulców w naczepie, uzupełnienia wyposażenia ADR, a także wpłacenia kaucji na poczet kar. W przypadku firmy transportowej mowa była o następstwach na łącznie 9,1 tys. złotych, a kierowcy otrzymali mandaty na łącznie 600 złotych.


Oto oryginalna treść komunikatu WITD w Opolu:

W dniu 3 listopada br. inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Opolu przeprowadzili kontrolę zespołu pojazdów należącego do litewskiego przewoźnika na punkcie kontrolnym OP20 – KR2, zlokalizowanym na węźle Dąbrówka (autostrada A4, 244 km), na terenie gminy Strzeleczki.

Transport realizowany był przez dwóch kierowców tworzących załogę. Zgodnie z okazanymi dokumentami wykonywali oni przewóz towarów niebezpiecznych oznaczonych numerem UN 3480 – akumulatory litowo-jonowe o łącznej masie 20 136 kg. Ładunek pochodził z Chin, natomiast kierowcy odebrali naczepę (zarejestrowaną w Kazachstanie) na terenie Rumunii i stamtąd rozpoczęli przewóz do Polski.

W trakcie analizy dokumentacji stwierdzono brak zgłoszenia kierowców w europejskim systemie IMI w zakresie delegowania pracowników. Sporządzona została pełna dokumentacja, która zostanie przekazana do Państwowej Inspekcji Pracy.

Następnie pojazd został poddany szczegółowej kontroli technicznej przy użyciu Mobilnej Stacji Kontroli Pojazdów. Podczas badania układu hamulcowego ujawniono brak skuteczności hamowania na pierwszej osi z lewej strony naczepy. Przyczyną było celowe odłączenie zasilania siłownika hamulcowego – przewód zasilający został zagięty i zamocowany opaską zaciskową, co uniemożliwiało pracę hamulca.

Dodatkowo inspektorzy stwierdzili szereg naruszeń przepisów Umowy ADR dotyczących przewozu towarów niebezpiecznych: tj:, pojazd nie posiadał wymaganych pomarańczowych tablic ostrzegawczych z przodu i z tyłu, jeden z kierowców nie posiadał świadectwa ADR uprawniającego do przewozu ładunków niebezpiecznych, wyposażenie awaryjne było niekompletne a kierowcy dysponowali jedynie gaśnicą 4 kg, podczas gdy wymagane było minimum 12 kg, w tym jedna gaśnica o pojemności, co najmniej 6 kg, natomiast po otwarciu przestrzeni ładunkowej stwierdzono niewłaściwe zabezpieczenie towaru – skrzynie i palety z akumulatorami nie zostały odpowiednio unieruchomione, a użyte pasy mocujące były zbyt luźne.

Ze względu na poważne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz ryzyko wystąpienia pożaru lub zapłonu ładunku, zespół pojazdów został odholowany na parking strzeżony. Zespół pojazdów pozostanie zabezpieczony na wyznaczonym parkingu do czasu: uregulowania należnej kaucji, usunięcia stwierdzonych usterek technicznych i uzupełnienia brakującego wyposażenia.

Wobec przewoźnika oraz osoby zarządzającej transportem wszczęto postępowania administracyjne, zagrożone karą w łącznej wysokości 9 100 zł. Kierowców ukarano mandatami karnymi na łączną kwotę 600 zł.

źródło: www.40ton.net