28.07.2025
Kierowcy ciężarówek na trasach międzynarodowych zarabiają często powyżej 10 tys. zł. Są to kwoty wymuszone przez przepisy Europejskiego Pakietu Mobilności, które zostały wdrożone do polskich przepisów kilka lat temu - twierdzi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Niemcy dostrzegają zagrożenie militarne w Europie i chcą się już teraz zabezpieczyć. Choć do tej pory były liderami zaostrzania przepisów odnośnie zatrudnienia kierowców, teraz zmieniają front i chcą rozregulowywać te przepisy, wprowadzając więcej ułatwień. My idziemy w odwrotną stronę – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
W Polsce brakuje 80 tys. kierowców ciężarówek – branża pilnie potrzebuje wsparcia rządowego i instytucjonalnego
Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce: Problem jest bardzo poważny, szacujemy, że w Polsce brakuje 80 tys. kierowców ciężarówek. Trudno sobie nawet dzisiaj wyobrazić, jaka byłaby luka pokoleniowa w zawodzie kierowcy, gdyby nie dziesięcioletnie starania ZMPD o przywrócenie nauki tego zawodu w szkołach publicznych. Dzięki naszej determinacji to się udało, kolejne roczniki młodych adeptów opuszczają mury szkół branżowych. Branża potrzebuje wsparcia rządowego i instytucjonalnego, bowiem niestety ten kierunek nie jest odpowiednio promowany wśród młodych osób, nie ma zachęt dla placówek oświatowych, które podjęły się trudu prowadzenia tego kosztownego kierunku. Promocja jest konieczna, bo dziś młodzi ludzie nie garną się do tej pracy. To faktycznie trudny, ale i zarazem piękny zawód.
Zdecydowanie tak. Firmy transportowe pilnie potrzebują ułatwień w zatrudnianiu obcokrajowców. Patrząc szerzej: konieczne byłoby bardziej elastyczne podejście do takich zawodów, w których występują duże niedobory kadrowe. Obawiam się jednak, że klimat społeczny i polityczny jest dziś niekorzystny i tę większą otwartość na migrantów może wykluczać. Niestety tworzy się atmosferę lęku przed obcokrajowcami, co jest niekorzystne nie tylko dla branży transportowej, lecz także i dla innych gałęzi naszej gospodarki. A powinniśmy podchodzić do tej sprawy racjonalnie i kierować się wyznacznikami ekonomicznymi, a nie wpisywać się w jakąś polityczną narrację. Obcokrajowiec, który uzyskał wszystkie pozwolenia i pracuje u nas jako kierowca, powinien być traktowany jak każdy inny legalnie, uczciwie pracujący człowiek. Jeśli w tym momencie rząd nam nie pomoże, to zarówno kierowcy-obcokrajowcy jak i kandydaci na kierowców z innych krajów pójdą do zagranicznych firm, które konkurują z polskimi. W efekcie będziemy mieli jeszcze większy problem niż teraz.
Niemcy chcą umożliwić osobom, które nabędą uprawnienia do prowadzenia ciężarówek, niemal natychmiastowe i niewymagające szkoleń podjęcie pracy.
Pójdą na przykład do niemieckich firm? Pojawiła się informacja, że Niemcy chcieliby wprowadzić więcej ułatwień w zatrudnianiu kierowców z innych krajów. To może oznaczać odpływ również polskich kierowców do niemieckich firm.Niemcy dostrzegają zagrożenie militarne w Europie i już teraz chcą się zabezpieczyć. Tamtejsze firmy, które zatrudniają kierowców z zagranicy, np. z Polski, uważają, że w przypadku konfliktu zbrojnego pojawi się ryzyko, że ci kierowcy wrócą do swoich ojczystych krajów tak samo, jak to się stało z Ukraińcami, gdy tam wybuchła wojna. Dlatego Niemcy, choć do tej pory byli liderami zaostrzania przepisów dotyczących zatrudnienia, teraz zmieniają front i chcą rozregulowywać te przepisy, wprowadzając więcej ułatwień. Chcą np. umożliwić osobom, które nabędą uprawnienia do prowadzenia ciężarówek niemal natychmiastowe i niewymagające szkoleń podjęcie pracy w tym zawodzie na terenie Niemiec. To umożliwiłoby szybkie zapełnienie ewentualnych luk kadrowych w firmach transportowych. U nas to jest obecnie niemożliwe.
Pojawiła się zapowiedź protestu kolejarzy, którzy uważają – zupełnie bezpodstawnie – że transport drogowy zagraża ich sektorowi
My idziemy wręcz w odwrotną stronę. Chciałbym, żeby politycy wzięli się do roboty i kierowali zarówno zdroworozsądkowymi, jak i ekonomicznymi przesłankami. Nie wiem, czy to się do końca uda, bo na horyzoncie już rysuje się nowy problem. Pojawiła się zapowiedź protestu kolejarzy, którzy uważają – zupełnie bezpodstawnie – że transport drogowy zagraża ich sektorowi. Tymczasem kolej i transport drogowy znacząco się różnią i nie wchodzą sobie w drogę. Mamy zupełnie innych klientów.
źródło: www.strefabiznesu.pl