21.11.2025
Projektowane przepisy ustawy o PIP stanowią o możliwości stwierdzenia stosunku pracy za okres od dnia jego nawiązania. Dzień ten będzie określał inspektor i może go oznaczyć na wiele lat wstecz - tak naprawdę od początku współpracy między usługodawcą i usługobiorcą. W toku rozmów wokół projektu pojawił się pomysł, aby zastosować tu ograniczenie trzyletnie, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że ta obietnica nie musi być ostatecznie spełniona - mówi Marcin Bodziony, doradca podatkowy, ekspert w zakresie kontroli i postępowań podatkowych.
Wiesława Moczydłowska: Od 1 stycznia 2026 r. Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) otrzyma uprawnienie do administracyjnego przekwalifikowania umów B2B i zlecenia na umowę o pracę, jeśli inspektor stwierdzi, że faktyczny sposób wykonywania pracy ma cechy stosunku pracy, a nie współpracy cywilnoprawnej. Czy oznacza to, że inspektorzy będą mogli samodzielnie wydawać decyzje administracyjne, które od razu przekształcą umowę, zamiast kierować sprawę do sądu pracy?
Marcin Bodziony: Proponowany tryb przekwalifikowania to jedna z większych kontrowersji, jakie pojawiają się na tle projektowanych zmian.
Najpierw ma odbywać się kontrola. Przepisy dają spore możliwości w zakresie kontroli prowadzonej zdalnie, w tym przesłuchań online. Po kontroli będzie sporządzany protokół, do którego można wnieść umotywowane zastrzeżenia, ale termin na to przewidziano bardzo krótki. Tylko siedem dni. Teoretycznie takie zastrzeżenia powinny jeszcze móc uchronić przed negatywną decyzją, aczkolwiek doświadczenie podpowiada mi, że będzie musiało się tu bardzo dużo wydarzyć, aby decyzja nie powielała – przynajmniej w kluczowym aspekcie – ustaleń kontroli.
Od decyzji wydawanej w pierwszej instancji przez okręgowego inspektora pracy można będzie wnieść odwołanie do głównego inspektora pracy, a od decyzji drugoinstancyjnej – odwołanie do sądu. Postępowanie sądowe także jest dwuinstancyjne.
Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że decyzja okręgowego inspektora pracy ma podlegać natychmiastowemu wykonaniu w zakresie skutków, jakie przepisy prawa pracy wiążą z nawiązaniem stosunku pracy, a wniesienie odwołania nie wstrzyma jej wykonania. W toku rozmów nad projektem zapowiedziano jednak, że natychmiastowa wykonalność ma dotyczyć skutków na przyszłość, a nie jak pierwotnie planowano, także wstecz. Mówi się także o możliwości uchylenia tego rygoru przez sąd lub głównego inspektora pracy.
Z perspektywy podatków i składek doręczenie decyzji pracodawcy spowoduje, że od tego dnia wywoła ona skutki prawne, tzn. należałoby opłacać podatki i składki jak ze stosunku pracy. Za okres do tego dnia skutki prawne pozostaną zawieszone do momentu, gdy decyzja stanie się ostateczna, a w razie wniesienia odwołania do sądu – do dnia, w którym orzeczenie sądu stanie się prawomocne.
Organy podatkowe, czy ZUS wcale nie muszą oczekiwać na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy, aby zająć się rozliczeniami podatkowymi czy składkowymi danego podmiotu. Decyzja przekwalifikowująca, nawet nieostateczna, to po prostu dokument urzędowy, który jasno informuje, że w danej firmie prawdopodobnie nieprawidłowo rozlicza się podatki lub składki. To zaś może oznaczać, że firma spotka się z zainteresowaniem innych organów kontrolujących.
Ryzyko to jest tym większe, że nowelizacja, o której rozmawiamy, do już istniejących przepisów o wymianie informacji między poszczególnymi organami, dodaje nowe, usprawniające komunikację między PIP, ZUS oraz KAS. Ma również powstać międzyinstytucjonalny zespół zadaniowy do spraw oceny ryzyka w celu zwiększenia skuteczności kontroli PIP.
Przepisy w pewien sposób ograniczają równoległe prowadzenie kilku kontroli u danego przedsiębiorcy, ale od tych przepisów istnieją wyjątki. Przykładowo, ograniczenia te nie mają zastosowania, gdy przeprowadzenie kontroli jest niezbędne dla przeciwdziałania popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia, przeciwdziałania popełnieniu przestępstwa skarbowego lub wykroczenia skarbowego lub zabezpieczenia dowodów jego popełnienia. Przekwalifikowanie relacji B2B na stosunek pracy wywraca zaś całkowicie rozliczenia podatkowe usługodawcy i usługobiorcy. W efekcie może wypełniać znamiona przynajmniej kilku przestępstw lub wykroczeń skarbowych. To zaś daje otwartą drogę do tego, by zaraz za kontrolą PIP ruszać np. z kontrolą podatkową.
Na pewno będziemy bronić się przed np. wszczęciem kontroli podatkowej w obszarze już objętym kontrolą PIP i blokować takie zapędy, ale niestety nie oznacza to, że na kanwie ustaleń kontroli PIP dany przedsiębiorca nie stanie się obiektem szerszego zainteresowania fiskusa i ZUS.
Od dnia wydania decyzji kontraktor zyska status pracownika. Jakie konsekwencje czekają przedsiębiorców i ich pracowników?
Można je mnożyć. Przekwalifikowanie kontraktu B2B na umowę o pracę po prostu całkowicie wywraca rozliczenia nie tylko podatków i składek, ale też kwestie finansowe i w pewnym sensie życiowe. Do tego dochodzą też kary z obszaru prawa pracy.
Na gruncie podatków dochodowych usługodawca rozlicza koszty według faktycznego ich poniesienia. Pracownik zaś ma prawo tylko do kosztów ryczałtowo określanych przez ustawę. Przekwalifikowanie może więc wiązać się z odmową zaliczenia do kosztów wydatków wcześniej postrzeganych jako firmowe. Od strony przychodowej usługodawca może wybrać opodatkowanie według skali, ryczałtu, czy tzw. liniówki. Dochody pracownika są zaś opodatkowane według skali. Jeśli więc nasz kontraktor wybrał np. ryczałt albo liniówkę, a potem jego umowa zostanie przekwalifikowana na umowę o pracę, to jest to prosta droga do tego, by wpaść w tzw. drugi próg podatkowy, czyli w uproszczeniu dochody powyżej 120 tys. zł rocznie opodatkowywać według stawki 32 proc.
Zmienia się też model rozliczania. W kontrakcie B2B każdy sam odpowiada za swoje podatki. W stosunku pracy to pracodawca jest płatnikiem podatków ze stosunku pracy. Tym samym firmę, w której kontrakty przekwalifikowano na umowy o pracę może czekać konieczność dopłaty podatku od nowych umów o pracę, odsetek i ryzyko odpowiedzialności karnej skarbowej. W firmie zmienia się też rozliczenie kosztowe. Na szczęście i kontrakt, i umowa o pracę są kosztem podatkowym, ale po przekwalifikowaniu ten koszt raczej nie będzie taki sam i trzeba będzie ponieść skutki wystąpienia rozbieżności.
Jeśli chodzi o składki, to tu również pojawia się szereg problemów. Składki związane z B2B opłaca usługodawca, zaś w stosunku pracy część składek obciąża pracodawcę. Co więcej, gdy chodzi o składki od stosunku pracy, to pracodawca jest ich płatnikiem, a więc odpowiada za brak ich wpłaty. Kolejna sprawa to fakt, że składki obciążające stosunek pracy bywają większe niż te płacone w związku z B2B. Zwłaszcza, gdy usługodawca korzysta z preferencji typu mały ZUS itp.
Problem może pojawić się też na gruncie powiedzmy finansowym, życiowym. Przecież realizując usługi w ramach B2B podejmuje się liczne decyzje, składa oświadczenia, zaciąga zobowiązania itd. Tym samym w sytuacji przekwalifikowania otwiera się cała paleta ryzyk wynikających z tego, że dana osoba postrzegała się jak przedsiębiorcę, a nagle stała się pracownikiem. Szczególne ryzyko dotyczy tych usługodawców, dla których przekwalifikowana umowa B2B jest głównym albo jedynym źródłem dochodu.
Jakie branże mogą być na celowniku PIP?
To zależy od tego, czy PIP i inne agendy państwowe będą nastawione na faktyczne zwalczanie kontraktów B2B tam, gdzie zasadniczo takie umowy nie powinny funkcjonować, czy tylko na poszukiwanie pieniędzy dla budżetu.
Jeśli zostanie obrany pierwszy kierunek, nazwijmy go słusznościowym, to obstawiam, że kontrolerzy udadzą się przede wszystkim do branż opartych na szeroko rozumianej pracy fizycznej. Powiedzmy sobie szczerze, że kontraktowanie na B2B murarzy, kierowców, magazynierów, sprzątaczek itd. to stąpanie po cienkim lodzie.
Możliwy jest też drugi kierunek, który nazwałbym finansowym. Jeśli on przeważy, to kontrolerzy skierują się do firm, które spełniają minimum dwa warunki, tzn. po pierwsze – od wielu lat współpracują na B2B z wieloma kontraktorami. I po drugie – wynagrodzenia kontraktorów są wysokie. Tu naturalnym wydaje się udanie do branż: IT, finanse, prawo, doradztwo, ochrona zdrowia, marketing, media, handel, HR itd.
Z mojego doświadczenia w kontrolach i postępowaniach wynika, że tego typu przepisy działają jak miecz obosieczny. Pozwalają wyeliminować nadużycia, ale dotykają też tych, którzy dopuszczalnie korzystają ze swobody kontraktowej. Takie firmy albo ponoszą istotne koszty wieloletnich sporów, albo niestety – wskutek wieloletnich kontroli – upadają.
Czy PIP będzie miał prawo kontrolować tylko umowy istniejące na dzień kontroli czy także wcześniejsze?
PIP – wedle nowych przepisów – może kontrolować umowy istniejące na dzień kontroli oraz takie, które były wykonywane w okresie jednego roku poprzedzającego dzień rozpoczęcia kontroli, ale na dzień rozpoczęcia kontroli już nie są wykonywane.
Nie oznacza to, że przekwalifikowanie może objąć tylko rok wstecz. Przepisy stanowią o możliwości stwierdzenia stosunku pracy za okres od dnia nawiązania stosunku pracy. Dzień ten będzie określał inspektor i może go oznaczyć na wiele lat wstecz. Tak naprawdę od początku współpracy między usługodawcą i usługobiorcą. W toku rozmów wokół projektu pojawił się pomysł, aby zastosować tu ograniczenie trzyletnie, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że ta obietnica nie musi być ostatecznie spełniona.
Zwracam uwagę, że brak zawarcia pisemnej umowy nie jest tu rozwiązaniem, ponieważ przekwalifikowaniu podlegają nie tylko umowy, ale też faktyczne relacje.
Informacja o naruszeniu trafi nie tylko do ZUS, ale także i urzędu skarbowego, które mogą dochodzić zaległych składek i podatków. Czy wchodzą tu w grę przepisy o przedawnieniu i zaległości będą rozpatrywane za okres aż do pięciu lat wstecz?
Dokładnie tak. Skutki wystąpią nie tylko w obszarze prawa pracy. Decyzja przekwalifikowująca to też podstawa do uruchomienia procedur, które mogą doprowadzić do konieczności zapłaty zaległych podatków i składek, które nie uległy przedawnieniu.
Znowelizowany ma być też art. 70 Ordynacji podatkowej, do którego ma trafić przepis, który spowoduje, że wniesienie odwołania od decyzji PIP oznacza, że bieg terminu przedawnienia nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu. Stosowne przepisy zawieszające przedawnienie mają znaleźć się również w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych.
To oznacza, że podstawowy, pięcioletni termin przedawnienia w praktyce wydłuży się. I to o wiele lat.
Być może jeszcze uda się ograniczyć to, ile lat wstecz można objąć przekwalifikowaniem, aczkolwiek uważam, że nawet jeśli ograniczy się uprawnienia PIP, to wciąż fiskus i ZUS będą mogły operować w ramach swojego, dłuższego terminu przedawnienia.
Czy może pojawić się też konieczność korygowania rozliczeń VAT?
VAT jest tu jednym z największych problemów. Typowe rozliczenie kontraktu B2B wygląda w taki sposób, że usługodawca wystawia usługobiorcy fakturę, na której wykazuje VAT. Często w stawce 23 proc. Przy przekwalifikowaniu problem mają obydwaj. Usługobiorca przede wszystkim dlatego, że odliczył VAT z otrzymanej faktury. W najgorszym scenariuszu ten VAT będzie do zwrotu. Oczywiście z odsetkami. Usługodawca dlatego, że w trakcie prowadzenia działalności przekwalifikowanej na umowę o pracę odlicza VAT ze swoich faktur zakupowych. Jeśli organ podatkowy stwierdzi, że tak naprawdę działalności nie prowadził, to ten VAT jest odliczony bezpodstawnie. A więc jest do zwrotu. Z odsetkami.
Na gruncie VAT występuje też tzw. dodatkowe zobowiązanie podatkowe (sankcja VAT). Jeśli zaniżyliśmy nasz podatek do zapłaty (np. odliczyliśmy VAT z faktur wystawionych przez kontraktora przekwalifikowanego na pracownika), to organ będzie oczekiwał nie tylko zwrotu VAT odliczonego, ale najprawdopodobniej naliczy też VAT sankcyjny. Taki sankcyjny VAT może wynieść nawet 100 proc. zaniżenia. A przynajmniej tak może naliczać go organ podatkowy.
Nie zapominajmy też, że bezpodstawne wystawianie faktur i odliczanie VAT może wypełniać znamiona przynajmniej kilku przestępstw lub wykroczeń skarbowych.
Dlatego warto przygotować firmę do nowych przepisów i podjąć działania przynajmniej ograniczające ryzyko, o którym rozmawiamy.
źródło: www.prawo.pl