Nowe przepisy PIP mogą wywołać lawinę kosztów. Firmy transportowe najbardziej narażone

25.11.2025

Północna Izba Gospodarcza zwraca uwagę nato, że wprowadzone poprawki do ustawy dotyczące przede wszystkim postępowań odwołąwczych są krokiem w dobrą stronę, ale nadal budzą obawy przedsiębiorców

- Takie zmiany nie mogą być wprowadzane w sposób nieprzygotowany, a niestety ustawa o Państwowej Inspekcji Pracy w opinii przedsiębiorców nie jest gotowa. Budzi niepewność, bo jest wiele zapisów, których konsekwencje będą poważne np. rygor natychmiastowej wykonalności. Co jeżeli sąd przyzna rację przedsiębiorcy, a nie inspektorowi i decyzja zostanie cofnięta? Jej konsekwencji cofnąć się już nie da. Uważamy, że ta ustawa powinna być poddana konsultacjom społecznym, a do tego momentu należy pracować nad jej zapisami mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Emocje wywoływane przez projekt nowelizacji ustawy regulującej uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy dotykają zarówno przedsiębiorców, jak i prawników. Ci pierwsi obawiają się zwłaszcza konsekwencji finansowych decyzji inspektora PIP o ile bowiem w zakresie prawa pracy decyzja ta ma działać wyłącznie na przyszłość, pozostają jeszcze kwestie obowiązków podatkowych i składkowych. W przypadku konsekwencji dla przedsiębiorców będą one odczuwalne, nawet gdy dojdzie do cofnięcia decyzji inspektora pracy przez organ nadzorujący lub sąd.

- Nawet jeśli przedsiębiorca ostatecznie wygra w Sądzie Pracy i doprowadzi do uchylenia decyzji inspektora PIP, może się okazać, że wygrana w sprawie nie ma już żadnego znaczenia – ponieważ nastąpi ono z dużym prawdopodobieństwem po kilku latach procesu, a przez ten czas przedsiębiorca będzie musiał ponosić wszelkie skutki decyzji, w tym w szczególności finansowe. Obawy są tym większe, jeśli dany przedsiębiorca współpracuje na podstawie analogicznych umów z wieloma osobami – w takich sytuacjach może dojść do „efektu domina”, który spowoduje z dnia na dzień lawinowy wzrost kosztów działalności danej firmy mówi mecenas Marek Jarosiewicz, partner w kancelarii Wódkiewicz Sosnowski Jarosiewicz.

- Inną kwestią budzącą emocje we wszystkich środowiskach jest ustalenie podmiotu, który będzie wobec przedsiębiorcy ponosił odpowiedzialność, w przypadku gdyby jednak, na skutek odwołania od decyzji, Sąd przyznał rację właśnie przedsiębiorcy. W grę mogą wchodzić ogromne sumy, płacone do czasu zakończenia sądowej batalii choćby do ZUS, czy też do rąk zleceniobiorcy/pracownika – np. z tytułu nadgodzin, pracy w porze nocnej, itp., nie wspominając tu już o kwestiach takich jak np. płatne urlopy wypoczynkowe, zwolnienia od pracy z powodu choroby i inne pracownicze uprawnienia, które nie przysługiwałyby na podstawie umowy cywilnoprawnej dodaje mecenas Marek Jarosiewicz.

Prawnicy zwracają uwagę także na kwestie organizacyjne wynikające z tego, że obowiązujące przepisy często uzależniają określone obowiązki pracodawcy od ilości osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, może to dotyczyć np. obowiązku stworzenia regulaminu pracy, wynagradzania itp.

- Zauważam, że rynek pracy przyjmuje pozycję wyczekującą, przynajmniej do czasu wyklarowania się ostatecznego kształtu projektu, ale mocno goni nas czas, co przedsiębiorcy uważają za zagrożenie. Ustawa ma wejść w życie od 2026 roku. Kiedy odbędą się pierwsze kontrole? Jakie branże powinny obawiać się najbardziej? Jakie będą konsekwencje tych zmian dla przedsiębiorców i pracowników? Jak bardzo zmiana ustawy o PIP wpłynie na elastyczność rynku pracy? – mamy tutaj nadal więcej pytań niż odpowiedzi, co uznajemy za niepokojące i konieczne do wyjaśnienia przed tym, jak taka rewolucyjna zmiana wejdzie w życie komentuje prezes Hanna Mojsiuk.

źródło: www.etransport.pl