31.01.2024
Prawie 5 tysięcy firm w naszym kraju ogłosiło upadłość w roku 2023. To liczba o 2 tysiące wyższa niż w roku 2022. Statystyka ta jest bardzo niepokojąca, ale nie zaskakująca dla przedsiębiorców.
Jak mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie od lat kondycja wielu branż jest bardzo trudna, a gwoździem do trumny dla wielu małych firm okazały się np. dodatkowe obostrzenia finansowe.
Rosnące koszty pracy, wzrost cen surowców, a do tego Polski Ład i składka zdrowotna. Mówi się, że firmy osłabione przez pandemię i wojnę w Ukrainie, w 2023 roku zostały dobite przez brak gospodarczej wyrozumiałości ówczesnego rządu przyznaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej.
Rekord upadłości dla przedsiębiorców nie jest zaskoczeniem
4701 polskich firm ogłosiło w zeszłym roku upadłość. To o 2 tysiące więcej niż w 2022 roku – wynika z najnowszego raportu niewypłacalności Coface. Był to największy wskaźnik upadłości od 2016 roku. Zdecydowanie większy niż w czasie szczytu pandemii oraz w czasie roku wybuchu wojny w Ukrainie.
O przyczynach upadłości firm nie można mówić w prostych i żołnierskich słowach. To suma kilku wypadkowych, która nałożyła się na siebie. Podstawowym problemem z mojego punktu widzenia była rosnąca inflacja, która w 2022 roku zmroziła naszą gospodarkę, a efekty tego najmocniej odczuliśmy w roku 2023, gdy firmy wstrzymywały inwestycje, zakupy czy plany rozwojowe. Inflacja wstrzymywała konsumentów, a bez pieniędzy na rynku trudno było rozwijać np. handel, transport czy budownictw, które do połowy 2023 roku notowało najgorsze wyniki od lat. Swoje „trzy grosze” dorzucił Polski Ład czy do dzisiaj bardzo krytycznie oceniana przez przedsiębiorców metoda obliczania składki zdrowotnej. Nie bez znaczenia są także kwestie związane z pandemią, wojną w Ukrainie czy ogólnie koniunkturą gospodarczą mówi Hanna Mojsiuk.
Prawnicy mówią o rekordach upadłości i restrukturyzacji
Prawnicy współpracujący z Północną Izbą Gospodarczą przyznają, że sytuacja od lat jest trudna, a rok 2023 przyniósł rekord ilości wniosków o upadłość czy restrukturyzację.
Mniej więcej od czasu pandemii obserwujemy znaczące wzrosty likwidacji, upadłości i restrukturyzacji firm, coraz częstsze jest też zawieszanie działalności gospodarczej. Można też powiedzieć, że tak naprawdę dopiero teraz swoje prawdziwe żniwo zbierają ograniczenia i zakazy wprowadzane w 2020 i 2021 r., zwłaszcza lockdown’y. Ich efekt był odłożony w czasie, ponieważ uchwalane w stanie epidemii przepisy częstokroć pozwalały na odroczenie w czasie różnych płatności, albo dawały możliwość pozyskania pewnych środków pomocowych – teraz jednak środki te już się skończyły, a od jakiegoś czasu o swoje należności upominają się też wierzyciele. Szczególnie charakterystyczna jest w mojej ocenie sytuacja, gdy dana firma popadła w długi w czasie lockdownu, następnie ratowała swą płynność odraczaniem płatności, następnie – gdy owe terminy płatności wreszcie nadeszły – ratowała się kolejnymi pożyczkami, tym sposobem wpadając w tzw. spiralę zadłużenia. Bardzo często takie firmy upadają dopiero teraz, bo dopiero teraz wyczerpuje się ich zdolność kredytowa mówi adwokat Marek Jarosiewicz
Do przyczyn takiej sytuacji zaliczę: podwyżki należności publicznoprawnych, nieprzejrzyste zmiany zasad prowadzonej działalności (np. tzw. Polski Ład), pogarszającą się pewność obrotu prawnego, niestabilne ustawodawstwo w ostatnich latach, rosnące koszty pracownicze, czy koszty mediów. Całość polityki gospodarczej w ostatnich latach spowodowała wysoką inflację, a tym samym koniunkturę gospodarczą niesprzyjającą inwestycjom i rozwojowi dodaje mecenas Patryk Zbroja.
Jakie branże najbardziej zagrożone upadłością?
Wszystkie. Może poza rolnictwem. W minionym roku mieliśmy postępowania wobec przedsiębiorstw zajmujących się transportem, budownictwem, handlem, ale nawet energetyką i fotowoltaiką. Nie ma więc reguły. W trudnych czasach każda firma bez stabilnych finansów jest narażona na perturbację. Nie brakuje firm, które np. mają zmniejszoną ilość zleceń z zagranicy np. z Danii czy z Niemiec i są zmuszane do optymalizacji. Mieliśmy także np. hurtownie, które nie mogą doprosić się o zapłaty od firm zamawiających towar czy windykacje wobec podwykonawców budowlanych mówi Małgorzata Marczulewska, windykator.
Nie bez przyczyny negatywnymi liderami stały się branże produkcyjne, budownictwo i branża transportowa, ponieważ są one szczególnie wrażliwe na zmianę cen surowców i wzrost kosztów energii i paliw. Wzrost kosztów paliw negatywnie wpłynął na sytuację firm transportowych, które miały zakontraktowane stawki za przewóz towarów w ramach średnio- lub długoterminowych umów. Kontrahenci tych firm bardzo często nie chcieli zgodzić się na podwyżki i przynajmniej częściową rekompensatę wzrostu kosztów z uwagi na to, że ich sytuacja również nie była w tym momencie najlepsza dodaje doradca gospodarczy Grzegorz Gurbin.
Przedsiębiorcy na rok 2024 patrzą – na szczęście – z większym optymizmem.
Uważam, że spadek inflacji i obniża stóp procentowych oraz wzrost wydatków konsumentów z uwagi na lepszą sytuację ekonomiczną wynikającą z tych obniżek, jak również wzrost rozporządzalnych dochodów konsumentów powinny pozytywnie przełożyć się na sytuację przedsiębiorstw z sektora MŚP w Polsce w 2024 roku dodaje Grzegorz Gurbin.
Źródło: etransport.pl