27.11.2024
Źle się dzieje w naszej branży — mówią w rozmowie z "Gazetą Pomorską" przedstawiciele przewoźników. Napięcie w tym sektorze rośnie coraz bardziej, czego dowodem jest apel do rządu o jak najszybsze podjęcie prac, mający pomóc przewoźnikom. W przeciwnym razie ciężarówki zablokują ulice już 16 grudnia.
Od kilku miesięcy nie milkną głosy na temat niezwykle trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się polscy przewoźnicy drogowi. To właśnie w tę branżę jako jedną z pierwszych uderzyły skutki wojny w Ukrainie oraz późniejsze zmiany dotyczące transportu wprowadzane przez Unię Europejską i polski rząd.
W związku z tym wiele przedsiębiorstw postawionych zostało w niezwykle trudnej sytuacji, w której kolejne biznesy zabija nierówna konkurencja oraz rosnące koszty prowadzenia działalności. By uchronić swoje firmy, przewoźnicy wystosowali do rządu trzy postulaty, które jeśli nie zostaną wysłuchane do 16 grudnia, rozpoczną falę wielki protest.
- Jeśli nie otrzymamy zapewnienia, że postulaty zostaną spełnione, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia przyjedziemy ciągnikami siodłowymi do Warszawy, aby tak na miejscu zorganizować protest – mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego.
Przede wszystkim przewoźnicy domagają się obniżenia na dwa lata obowiązkowych składek ZUS dla kierowców o 50 proc. Równie ważnym postulatem jest zwiększenie ilości kontroli Inspekcji Transportu Drogowego wobec zagranicznych firm dokonujących przewozów w Polsce. Te zdaniem Jędrycha często mogą nie posiadać wymaganych licencji i uprawnień.
- Może, wzorem kolegów z Hiszpanii czy Francji, warto byłoby zorganizować społeczne kontrole takiej konkurencji, które przeprowadzaliby członkowie naszego stowarzyszenia. Tylko, że takie kontrole musiałyby mieć podstawę prawną – wyjaśnia Adam Jędrych.
Kolejny postulat dotyczy unormowania sytuacji w spedycji, gdzie dochodzi do wielu patologi. Jednocześnie Jędrych podkreśla, że w polskiej branży przewozowej jest obecnie ogromny kryzys kadrowy, a w całym kraju braki kadrowe sięgają 100 tysięcy zawodowych kierowców
źródło: www.o2.pl