Przewoźnicy wydzierają sobie rynek, górą Litwini

09.10.2024

Zahamowały spadki rynku notowane w ubiegłym roku. Wygranym wydają się być firmy zarejestrowane na Litwie.

W pierwszych ośmiu miesiącach roku przebiegi ciężarówek na niemieckich drogach wzrosły o 0,2 proc. do 26,69 mld km, z czego ruch samochodów z niemieckim rejestracjami powiększył się o 0,4 proc., a z zagranicznymi zmalał o 0,1 proc., w tym z polskimi zmalał o 0,3 proc. Stabilizacja ruchu może oznaczać koniec kurczenia się rynku, który doprowadził do kryzysu branży transportu samochodowego. W 2023 roku spadki wyniosły na całej niemieckich sieci płatnych dróg 3,9 proc., z czego na auta zarejestrowane w Niemczech przypadło 4,8 proc. spadku, a na zagraniczne 2,7 proc. (w tym polskie 1,5 proc.), wynika z danych BALM. 

Lekka poprawa koniunktury widoczna jest także w Polsce. W drugim kwartale roku ruch samochodów ciężkich po drogach płatnych w Polsce sięgnął wg danych e-Toll 1 741,24 mln km, to jest o 2,1 proc. mniej niż rok wcześniej. W stosunku do pierwszego kwartału 2024 roku wzrost wyniósł 5,2 proc., wynika z danych MF. 

Przewoźnicy przyznają, że lekko rośnie popyt, ale nie następuje wzrost stawek, które nie nadążają za wzrostem kosztów. 

Trudny 2023 rok

Eurostat niedawno podliczył unijne wyniki transportu drogowego. Praca przewozowa łącznie zmalała o 3,2 proc. do 1857 mld tkm, głównie za sprawą spadków w transporcie krajowym (-3,3 proc.) i międzynarodowym dwustronnym (-4,4 proc.). 

Największe spadki przewozów zanotowano w Portugalii (o 16,4 proc.), na Słowacji (16,2 proc.) oraz Szwecji (11,5 proc.). Z kolei zaobserwowano wzrosty na Litwie (o 17,3 proc.0 w Danii (o 8,2 proc.) i Cyprze (o 7,8 proc.). 

Eurostat wskazuje, że największe w Europie potoki przewozowe w ruchu dwustronnym występują między Niemcami i Holandią (83,3 mln ton) oraz między Polską i Niemcami (69,2 mln ton), a na trzecim miejscu między Belgia i Francją (53,8 mln ton). Niemcy występują w ośmiu z 15 największych międzypaństwowych potoków, a Francja w pięciu (Polska w dwóch, drugi to przewozy z Czechami).

Prof. Wojciech Paprocki z SGH przypomina, że Instytut Infrastruktury, Transportu i Mobilność SGH co roku prowadza analizę rynku europejskich przewozów drogowych rzeczy, z której wynika, że walka na rynku europejskim coraz ostrzejsza. – Przewoźnikom międzynarodowym zarejestrowanym w Polsce od wielu lat przypisywana jest pozycja liderów tego rynku. Ponieważ w 2023 r. usługodawcy musieli się dostosowywać do nowych reguł, które wyznaczył tzw. IV pakiet mobilności (z 2022 r.), to można było oczekiwać, że dojdzie do istotnych zmian w podziale pozostającego w stagnacji „europejskiego tortu” – wskazuje Paprocki.

Wydzieranie rynku

Prof. SGH wskazuje, że polscy przewoźnicy w przewozach między krajami trzecimi (cross-trade) oraz wewnątrz innego kraju UE (kabotaż) utrzymują pozycję lidera, gdy przewoźnicy z Litwy umacniają się na drugiej pozycji. – Przewoźnicy z Rumunii utrzymali trzecią pozycję, ale jest ona coraz słabsza. Dane statystyczne potwierdzają coraz częściej spotykane głosy, że kurczy się potencjał przewoźników w tym kraju – zaznacza Paprocki. Zawraca uwagę na skokowy wzrost wielkości pracy przewozowej w cross-trade wykonanej w 2023 roku przez przewoźników z Czech (prawie trzy razy więcej niż w 2019 r.), choć znaleźli się oni poza podium.Paprocki przypuszcza, że na rynku niemieckim i włoskim jest jeszcze pole dla (zapewne skromnej) ekspansji dla przewoźników z Polski walczących o dodatkowe zlecenia w cross-trade. – Nie można natomiast wzrostu oczekiwać na rynku Francji i Włoch. W tych dwóch krajach brak kierowców od wielu lat jest tak dotkliwy, że przewoźnicy z tych krajów nie wykonują przewozów poza granicami kraju. Zatem, co mieli przejąć zagraniczni usługodawcy, to już zostało przejęte – podsumowuje Paprocki.

źródło: www.logistyka.rp.pl