Rok, który transport chce zamknąć bez sentymentów

31.12.2025

Jeśli ktoś będzie wspominał 2025 rok w polskim transporcie z nostalgią, to raczej z powodów prywatnych. Branżzowo nie był to rok rozwoju, lecz sprawdzian odporności firm. Rosnące koszty, brak kierowców i regulacje oderwane od realiów sprawiły, że wiele przedsiębiorstw skupiło się nie na planach, ale na przetrwaniu.

O tym, jak ten bilans wygląda z perspektywy rynku i z jakimi wyzwaniami branża wchodzi w kolejny rok, mówią przedstawiciele zarządu MaWo Group - z punktu widzenia regulacji i sprzedaży. Bez upiększeń i bez życzeń na pokaz.

Co było największym pozytywem 2025 roku w transporcie?

Mariusz Frąc, prezes MaWo Group: Dobrze, że ten rok się kończy. Mam nadzieję, że 2026 będzie lepszy dla polskiego transportu. Jeśli już szukać pozytywów, to raczej w tym, że wiele firm zostało zmuszonych do uporządkowania swoich procesów i sposobu działania. Nie z wyboru, z konieczności.


Anna Lenart, członek Zarządu MaWo Group:Jedyne pozytywne zmiany w mijającym roku jakie widzę, to postępująca automatyzacja w naszej branży. Mamy co raz lepsze narzędzia w postaci programów do zarządzania flotą, które optymalizują w pewien sposób koszty firmowe. Ale trudno w 2025 roku znaleźć pozytywy w polskiej branży TSL.

Co było największym negatywem 2025 roku?

Mariusz Frąc: Swoista radość z wprowadzenia dopłat do tachografów. Uważam, że to jest kompletna porażka. Mamy cieszyć się z częściowych rekompensat za rzeczy, które w ogóle nie powinny obciążać budżetów naszych firm transportowych. To naprawdę absurd. I na dokładkę, zasady i warunki zawierania umów na rekompensatę za tachografy są kuriozalne dla przewoźników. Dofinansowanie do tachografów okazało się kompletną porażką mijającego roku.

I jeszcze interesujący wyrok Sądu Najwyższego z 2024 roku, który został opublikowany w 2025 roku. W ramach prowadzonej sprawy, ZUS przegrywa sprawę z przedsiębiorcą w zakresie strawnego i rozłąkowego. Pomimo porażki na wszystkich możliwych szczeblach sądowych, na początku 2025 roku ZUS wydaje interpretacje sprzeczne z sentencją wyroku Sądu Najwyższego. Znając Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie powinno nas to dziwić, ale w kategorii absurdów tutaj będzie także podium.

Anna Lenart: 2025 rok nie był dobry. Mamy kryzys finansowy, niską marżowość i zatory płatnicze. Dotkliwy co raz bardziej niedobór zawodowych kierowców. I z roku na rok, mamy większą falę kierowców z najdalszych rejonów świata. A dodatkowo widać w Polsce zmianę pokoleniową w tym zawodzie i starzenie się dzisiejszych kierowców.

Z perspektywy sprzedaży, największe hamulce w tym roku to, rosnące koszty prowadzenia działalności tj. koszty paliw, opłaty autostradowe, koszty pracowników, no i niskie stawki za frachty.

Dodatkowo zwiększająca się presja na zieloną rewolucję w UE, co oznacza w praktyce wyższe wymogi co do emisji spalin. A za tym idzie unowocześnianie flot i wymiana tachografów, a to powoduje znowu większe koszty przewozów.

I coś, o czym wszyscy przewoźnicy mówią w kuluarach, a nikt nie chce powiedzieć tego głośno - konkurencja ze Wschodu. Konkurencja, która bez respektowania naszych przepisów i odprowadzania właściwych podatków oraz składek, powoli drenuje polski rynek transportowy.

Co czeka polskich przewoźników w 2026 roku?

Mariusz Frąc:Życzę niekończącego się pasma sukcesów każdej polskiej firmie transportowej. Patrząc realnie, to będzie niekończące się pasmo reorganizacji, optymalizacji i cyfryzacji. Obecnie mocno zauważalnym trendem, który powoduje największe oszczędności jest cyfryzacja. Nie mówię tu tylko o montowaniu GPS-ów i śledzeniu pojazdu, ale o profesjonalnych systemach do zarządzania flotą. Uważam, że to jest dobre wyzwanie na 2026 rok.

Anna Lenart: Tacho w busach w 2026 roku wygrywają na razie konkurencje w temacie: co nowego wydarzy się w transporcie? To będzie poważna zmiana w przewozach do 3,5 tony. Zobaczymy jak na to zareaguje transport ciężki i kto zgarnie z rynku te zlecenia?

Komentarz redakcji:
W 2025 roku polski transport nie walczył o rozwój, tylko o utrzymanie równowagi. Rosnące koszty, brak kierowców i regulacje oderwane od realiów sprawiły, że dla wielu firm był to rok zwykłego przetrwania, a nie planowania przyszłości. Wchodząc w 2026, branża nie oczekuje cudów. Oczekuje stabilnych zasad, przewidywalności i warunków, w których da się prowadzić transport bez ciągłego gaszenia pożarów zarówno po stronie kosztów, jak i obowiązków narzucanych przewoźnikom.

źródło: www.etransport.pl