19.09.2025
W holenderskim sądzie wyższej instancji, odpowiedzialnym za rejon Arnhem-Leeuwarden, zapadł wyrok dotyczący orurowań na ciężarówki. Sprawa skończyła się ukaraniem przewoźnika, a przy okazji postawiła w bardzo ciekawym świetle kwestię krajowych dopuszczeń do użytku.
Proces odnosił się do kontroli drogowej z 26 sierpnia 2023, a więc sprzed ponad dwóch lat. W miejscowości Zevenhuizen pod Rotterdamem zatrzymano wówczas ciężarówkę wyposażoną w pełne, aluminiowe orurowanie przednie, pochodzące od renomowanej, norweskiej marki Hypro. Policjanci uznali orurowanie za element niedozwolony, nakazali jego demontaż i nałożyli karę w wysokości 280 euro. Powołali się przy tym na przepisy wprowadzone w Holandii 1 stycznia 2016 roku, całkowicie zakazujące stosowania „niefabrycznych elementów, które w przypadku kolizji z innym uczestnikiem ruchu mogłyby wywołać dodatkowe uszkodzenia”. Tutaj też podkreślę, że te holenderskie zasady są jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie, jako że w wielu innych krajach orurowania dla pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony nie wiążą się z ograniczeniami ze względu na bezpieczeństwo lub homologacje. Co najwyżej można tam otrzymać mandat za przekroczenie orurowaniem dopuszczalnej długości pojazdu.
Wróćmy jednak do tej konkretnej sprawy. Otóż holenderski przewoźnik postanowił nie przyjmować mandatu na 280 euro i walczyć o możliwość dalszej jazdy z orurowaniem. Dlatego odwołał się do sądu, a gdy ten utrzymał karę, odwołał się ponownie, tym razem do wyższej instancji. Tak oto sprawa dotarła do sądu z Arnhem-Leeuwarden, który 26 sierpnia 2025 roku wydał swój wyrok.
Jak czytamy w opisie procesu, właściciel ciężarówki powoływał się na przepisy homologacyjne, według których w pojazdach o DMC powyżej 3,5 tony orurowanie nie musi mieć nawet oficjalnego dopuszczenia do ruchu. Co więcej, wykazywał, że pomimo braku takiego obowiązku, jego orurowanie jak najbardziej takie dopuszczenie miało, potwierdzając tym samym jego bezpieczny charakter. W trakcie procesu okazał między innymi dokument od norweskiego producenta, który potwierdził zgodność z przepisami szwedzkimi (jako przepisami kraju unijnego). Ponadto przewoźnik podkreślał, że osłona była profesjonalnie zamontowana i nie posiadała żadnych ostrych lub odstających elementów. W ten sposób chciał dowieść, że nie był to element mogący powodować dodatkowe zagrożenie w ruchu drogowym.
Sąd odrzucił taką linię obrony, uznając, że nawet jeśli orurowanie spełniało wymogi z innych krajów, to nadal nie znaczy to, że nie łamało przepisów holenderskich. Sąd doszedł również do wniosku, że nawet profesjonalnie zamontowane orurowanie, bez odstających lub ostrych elementów, może powodować dodatkowe zagrożenie. Jak stwierdzono w uzasadnieniu, „może to wynikać z wymiarów i twardości tego urządzenia”, a także „może wpływać na funkcjonowanie strefy kontrolowanego zgniotu pojazdu, co może zwiększać ryzyko obrażeń ciała”. Wspomniane wymiary i charakter konstrukcji zostały tutaj nawet przytoczone: szerokość 2146 milimetrów, wysokość 1258 milimetrów i konstrukcja złożona z metalowych rur oraz metalowej kratki.
Ostatecznie sąd wyższej instancji utrzymał karę nałożoną na przewoźnika, obciążył go kosztami sądowymi. A przy okazji wywołał też pewien bałagan. Ledwie kilka miesięcy temu w Holandii zapadł bowiem inny wyrok, w którym stwierdzono brak jednoznacznych dowodów na niebezpieczny charakter orurowań. Sąd zgodził się wówczas na obniżenie kary dla przewoźnika, ze standardowych 280 do 125 euro.
źródło: www.40ton.net